Wspomnienia uczestników
Fragmenty maili od naszych uczestników:
"na początku myślałam, że po prostu nie dam rady... Po powrocie do domu nie mogłam przestać! Windy nie używam - wyobrażam sobie, że jestem w górach i wbiegam na szóste piętro bez zadyszki :-)".
"po tygodniu wycisku z Wami nareszcie przesypiam całe noce, chce mi się żyć. I to żyć lepiej i pełniej (...)"
"wracam znów nie tylko dlatego, że tydzień wycisku był super. Wracam, ponieważ jeszcze po żadnym programie odnowy nie czułem się tak świetnie tak długo po powrocie (...)"
"zawsze marzyłam o takiej formie odnowy. Jak tylko przeczytałam o programie, wiedziałam, że po prostu muszę tam być"
Po naszym wycisku odnajdziesz w sobie także poezję.... Tak wspomina uczestnik naszego programu:
Razu pewnego, kiedy byłem w rozterce, pracą zmęczony i miałem kłopot z intelektem,
spotkałem się w Internecie z bardzo ciekawym - Sweat Lodge – Basi projektem.
Nie bardzo wiedziałem czy to jakiejś sekty spotkanie, czy SPA z pięcioma gwiazdkami,
bo i joga tam miała być, masaże no i wypady w góry, pomyślałem - może lektykami.
Więc ciekawość wzięła górę, decyzję podjąłem i szybko z Basią kontakt złapałem,
i nawet się nie spostrzegłem, kiedy z plecakiem w aucie do Zakopanego jechałem.
A tutaj „Willa Wojciechowo” owszem chatka jak z bajki,super luksus, pierwsza klasa,
ale za diabła nie mogłem wypatrzeć tam żadnego survivalowca ani dryblasa.
Nie ukrywam, że na początku lekko zwątpiłem, bo po kolei witały mnie same niewiasty,
i nawet przez moment pomyślałem – może kręcą tu kolejne odcinki „Wielki Trzynasty”.
Ale jak już oswoiłem się ze wszystkimi uczestniczkami: Karoliną, Izą, Agą, Elą i Agnieszką,
to Basia oznajmiła, że od jogi jest Ania a Zosia i Asia zajmą się naszą w góry przebieżką.
I już dokładnie nie pamiętam, czy te zawroty, które pojawiły mi się w okolicy głowy,
głód spowodował, czy dylemat, jakim kryterium się kierować przy wyborze alkowy.
Ale na szczęście plan zajęć był tak napięty i różnymi zajęciami urozmaicony,
że fantazjować mogłem tylko jak przesuwałem koc między Karoliną a mną ułożony.
I kiedy tak mijały kolejne dni a Staszek i Paweł sprowadzali nas z gór, do pobytu końca,
a rytmem naszego dnia były brzuszki, masaże, joga, kolacja, sen i „powitanie słońca”,
zdałem sobie sprawę, że życie staje się piękniejsze kiedy jest szaleństw natchnionych
szeregiem a jego areną jest przestrzeń ograniczona jedynie wyobraźni brzegiem.
Dlatego jak już dotarłem do domu i zacząłem borykać się z prozą życia i jesienną słotą.
Zorientowałem się, że to pobyt w Zakopanem zaraził mnie tą do życia nową ochotą.
Dlatego teraz z nowym spojrzeniem na życie, z wiosną w sercu, bez obaw przed zimą,
w oczekiwaniu na spełnienie marzeń, dzielę się ze wszystkimi taką złotą maksymą:
"Gdy życie przed nami swe uroki odsłania, nie wolno zgadzać się na pełzanie, gdy czujemy potrzebę latania".
Kazik
TERMINY/REZERWACJE PROGRAM KONTAKT